To Gi or not to Gi ?!










Jako, że w Urban Jiu Jitsu mieszamy treningi na grupie średniej (lub też na wolnej macie) i czasami robimy w kimonach, czasami bez, czasami razem to wypada powiedzieć sobie kilka zdań na ten temat. 

Początek: w sumie to .. czemu w kimonie lepiej?  
 

Na pierwszych treningach z reguły uczymy się zakładając kimono ale czy zadaliście sobie pytanie dlaczego? Otóż walka w parterze dla wielu nie jest zbyt instynktowna, nie rozumiemy jak kontrolować dystans, jak nie dać się zmiażdżyć. Tutaj wjeżdża kimono. Narzędzie do zrozumienia roli uchwytów w walce i kontroli dystansu. Wystarczy jedna osoba, która lubi łapać i cisnąć i już rozumiemy czemu powinno nam zależeć na tych rzeczach. Dzięki temu, że mamy kimono możemy nauczyć się np. walczyć pajęczą gardą lub kołnierz&rękaw. Wtedy nagle pojawia się jakaś pozycja gdzie czujemy się w miarę bezpiecznie a uchwyty za kimono nam to ułatwiają. Z góry natomiast mamy szereg przejść gdzie łapiemy za nogawkę i kołnierze i staramy się osobę z dołu.. zmiażdżyć :) Do tego dochodzi mnóstwo przeróżnych ataków zarówno z dołu jak i z góry gdzie polegamy na kołnierzach, czy to przetoczenia, czy to duszenia czy dźwignie ;]

Idziemy krok dalej: zdejmujemy kimono




   Z czasem pojawia się możliwość walczenia bez kimon czyli tzw. submission fighting (spodenki i koszulka) i tutaj wjeżdża nam ego i można usłyszeć przeróżne ciekawe teksty (nawet od wyższych pasów) typu "ja wolę w szmatach","słaby jestem bez kimon", "źle mi sie walczy jak nie mam za co złapać", "słaby jestem w dźwigniach na nogi", "nie umiem zapasów".

  Powiedzmy sobie szczerze dwie rzeczy:
1) To są same wymówki
2) To samo działa w drugą stronę: "kimona są głupie","nie lubię bo ktoś złapie i trzyma", "te modern jiu jitsu jest bez sensu", "nie wiem jak walczyć w stójce bo nie mogę nic zrobić"

Walka bez kimon ma swoje plusy i minusy:
- nie ma za co złapać walcząc gardą ale z drugiej strony osoba z góry nie złapie za nogawki i nas nie zmiażdży
- z góry nie ma jak złapać chwytów ale z dołu gdy atakuje to jest więcej luzu aby nie dać się
To samo tyczy się przejścia na kimona:
- przejścia takie jak np. leg dragi dają nam fajne zrywy dzięki którym jesteśmy w stanie mocno atakować lub przynajmniej wywołać mocną reakcję
- jeśli walczymy w kimonach to nikt nam się nie wyślizgnie z duszeń czy dźwigni... co oczywiście działa w obie strony :D
Można by dyskutować w nieskończoność, dawać w kółko te plusy i minusy, ględzić co lepsze czy gorsze ale to do niczego nie prowadzi.

  Najpierw uczymy się podstaw w kimonach żeby przeżyć :) żeby dało się coś złapać i albo odepchnąć albo przeciągnąć. Jeśli to już w miarę czujemy to zaczynamy szukać technik i łapiemy bakcyla. Kolejnym krokiem do rozwoju jest utrudnienie sobie zabawy. Jednym z takich utrudnień może być wyrzucenie chwytów za materiał przez okno i skupienie się na submission fighting. Trzeba już cały czas ruszać się, cały czas myśleć, atakować w odpowiednim czasie. Nie przejdzie już taka opcja aby bezmyślnie łapać za kimono i cisnąć jak kuna w agrest.

  Teraz... jeśli wracamy po tym do kimon:
Warto zakodować sobie w głowie aby nadal walczyć tak jakbyśmy tego kimona nie mieli. Nie polegamy na chwytach za materiał tylko walczymy cały czas myśląc jakby tego kimona nie było, starając się zaatakować w czas i DOPIERO pomóc sobie uchwytami żeby ktoś nam nie uciekł.
W ten sposób jesteśmy w stanie DOCENIĆ różnice między treningiem w kimonach i treningiem bez kimon. Z takim podejściem zajdziecie znacznie dalej niż szukając wymówek.

autor: Janusz Andrejczuk

Komentarze